Niewiedza...

Życie to splot wydarzeń następujących po sobie... rodzisz się, dorastasz, dojrzewasz. Przeżywasz pierwsze miłości, nieważne ile by ich było każda jest ważna i zapada w Twojej pamięci. potem następują rozczarowania, kłótnie itp itd... każdy z Nas to już przeżywał. W końcu znajdujesz się na dnie i myślisz że już po Tobie, że to już koniec niema ratunku... i wtedy pojawia się Ona wyciąga Cię z tego gówna, obiecuje że wszystko się ułoży. Jest dobrze pięknie cudownie . W końcu znowu nadchodzi mrok. Ona choruje Ty jesteś przy Niej cały czas wierny jak ten pies siedzisz przy łóżku przytulasz dbasz , przecież to Ta jedyna, najpiękniejsza, najlepsza. Wszystko kończy się dobrze jesteście szczęśliwi bierzecie ślub, rodzą się dzieci... w między czasie dowiadujesz się kim tak naprawdę jesteś... że wszystkie złe rzeczy które się dzieją to Twoja wina, że gdyby nie Ona to skończył byś tam skąd Cię wyciągnęła ... chwila ciszy tak zwane ciche dni. Potem znowu wszystko wraca do normy... dom praca praca dom , coraz więcej wyjazdów więcej pracy i tak lata lecą... od wyjazdu do wyjazdu od kłótni do kłótni. W końcu pojawia się ONA... piękna, mądra, rozumiejąca, Ta która wysłucha, doradzi. Znajduję Ją w sieci, poleca Ją znajoma... Od emotki do emotki od Wyrazu do wyrazu. całe dnie spędzone razem na rozmowach, hmmm pisaniu. Rozmowy zaczęły się później, pamiętam kiedy zadzwoniłem do Niej pierwszy raz. zastanawiałem się o czym będę mówił mój żabi głos jest wstrętny nie da się go słuchać ...ale zadzwoniłem pamiętam jak teraz wracałem z pracy Ona leżała na dywanie i bawiła się z córeczką...potem mi opowiadała jak zobaczyła że dzwonię... o czym ja będę z Nim rozmawiać... hihi ale udało się daliśmy radę, było cudownie... Zatraciłem się w Nią całkowicie, uwielbiałem z Nią rozmawiać, pisać , patrzeć na Nią widzieliśmy się prawie codziennie...moje wyjazdy Jej nie przeszkadzały, zawsze Była, zawsze czekała... Aż pewnego grudniowego wieczoru zapytała... CZY TY PRZYPADKIEM SIĘ NIE ZAKOCHAŁEŚ?... Co miałem odpowiedzieć? zawsze mówiliśmy sobie prawdę, zawsze... więc napisałem prawdę...TAK ZAKOCHAŁEM SIĘ... był to dla Niej szok, pamiętam jak dziś ale nic nie powiedziała poza właśnie tym...Jestem w szoku. po paru dniach i Ona wyznała mi miłość. I wtedy się zaczęło szaleństwo hormonów...co się miedzy Nami działo możecie sobie wyobrazić i tylko wyobrazić. Mógłbym pisać i pisać a i tak nie opisałbym tego. Nie da się... to było mistrzostwo świata. Ziemia się trzęsła Anioły spadały z nieba za każdym razem kiedy spotykaliśmy się, za każdym razem kiedy Ją dotknąłem działała magia kurwa ludzie to było jak....właśnie było... teraz jestem w próżni. Nie wiem co będzie dalej. Niewiedz to chyba największe Nasze przekleństwo... a możliwość utraty kogoś bliskiego... przeraża. Przeraża tak bardzo że robimy wszystko żeby Tą osobę zatrzymać, a tak naprawdę oddalamy Ją od siebie. Nie opowiem Wam teraz jak ta historia się skończyła bo hmmm... cały czas czekam an jej zakończenie... przepraszam że opisałem Naszą historie...